Zmieniają się technologie i zagrożenia

Zmieniają się technologie i zagrożenia

Podczas III Forum Bezpieczeństwa Polskiego Przemysłu, które odbyło się
22 października w Łodzi, mówiono o wpływie bezpieczeństwa na zachowanie ciągłości działania przedsiębiorstw.

Podczas III Forum Bezpieczeństwa Polskiego Przemysłu w Łodzi, w jednej sali zasiedli przedstawiciele dwóch branż, najbardziej obecnie narażonych na pożary i wybuchy. To branża drzewna i meblarska oraz branża komunalna, która co rusz odnotowuje groźne pożary na placach gromadzenia odpadów.
Wspólnie wysłuchali interesującego wykładu prof. Adama S. Markowskiego o „Zarządzaniu bezpieczeństwem w korporacji przemysłowej” oraz o „Znaczeniu bezpieczeństwa pożarowego dla ciągłości działania biznesu”, bo przyczyną wielu tragicznych zdarzeń jest w tych branżach niewłaściwe zarządzanie bezpieczeństwem na szczeblu kierownictwa korporacji albo właściciela.
– Zarządzanie bezpieczeństwem obejmuje specyficzne elementy zarządzania i jest skierowane na kontrolę ryzyka – mówił Adam S. Markowski. – Realizuje ono system zarządzania rozumiany jako specyficzna struktura organizacyjna, określająca przydział zadań i odpowiedzialności, w odniesieniu do poszczególnych elementów zarządzania.
Profesor przedstawił graficzną organizację procesu zarządzania bezpieczeństwem, zadania kierownictwa firmy i nowe problemy związane z nowymi technologiami, rozwiązaniami logistycznymi, wprowadzaniem cyfryzacji w ramach Przemysłu 4.0, ale też innowacyjnych rozwiązań w zakresie zarządzania ryzykiem czy zagrożeń z tytułu cyberataków, szpiegostwa przemysłowego czy terroryzmu. Zwrócił jednocześnie uwagę, że sposobem na eliminowanie niebezpieczeństw jest analiza i wyciąganie wniosków z zaistniałych wypadków czy pożarów. Niestety, „dane historyczne” nie są rejestrowane i trudno dostępne są informacje o przyczynach, pozwalających innym firmom przedsięwziąć działania eliminujące niebezpieczeństwo. A przecież te same maszyny i zabezpieczenia są w wielu firmach, wspólne jest także zjawisko starzenia się instalacji, cięcia kosztów, ograniczania zatrudnienia, ograniczania środków na szkolenia oraz osłabienie wymagań kompetencyjnych i brak liderów bezpieczeństwa.
Można obecnie mówić o sześciu głównych czynnikach, mających decydujący wpływ na wysoką sprawność zarządzania bezpieczeństwem na szczeblu korporacji, ale i każdej firmy. Zlekceważenie każdego z nich, jak choćby świadomości ryzyka czy komunikacji i informacji wewnątrz firmy, ale także niezbędnego działania czy warunków zewnętrznych i wewnętrznych, ma istotne znaczenie dla niedoskonałości operacyjnej i zagrożenia bezpieczeństwa ludzi, sprzętu i całej firmy.

Dobrych praktyk nigdy za wiele
– Na pewno przestrzeganie dobrych praktyk w zakresie bezpieczeństwa pożarowego nigdy całkowicie nie eliminuje zagrożenia wybuchem pożaru, ale w przypadku jego wystąpienia, pozwala na ograniczenie strat i szybsze przywrócenie normalnego funkcjonowania – przekonywał Dariusz Gołębiewski, wiceprezes PZU LAB. – Jesteśmy, jako ubezpieczyciele, ukierunkowani na współpracę z zarządami i właścicielami przedsiębiorstw, dla lepszego zrozumienia ekspozycji przedsiębiorstwa na zagrożenia dla ciągłości prowadzonego biznesu. Dostarczamy jednocześnie kompleksowych oraz efektywnych kosztowo rozwiązań organizacyjnych i technologicznych w zakresie zarządzania ryzykiem i bezpieczeństwem prowadzonej działalności. Filary naszej działalności obejmują obszar inżynierii ryzyka, dydaktyczno-szkoleniowy oraz innowacyjny. Jednak przede wszystkim przekonujemy, że nie można bezpieczeństwa pożarowego rozpatrywać w kategoriach: koszt czy inwestycja? Niezbędne zabezpieczenia i działania są kosztowne, ale to najlepsza inwestycja finansowa w prowadzonym biznesie. Bo pożar jest najbardziej kosztotwórczym zdarzeniem, które może wystąpić w prowadzeniu biznesu. Wszak 40 proc. przedsiębiorstw nigdy nie wraca na rynek po wystąpieniu pożaru znacznych rozmiarów, a 25 proc. kolejnych upada w ciągu roku po zdarzeniu.
Konsekwencje zdarzeń pożarowych są bowiem wielorakie i nie ograniczają się do spalonych budynków. Groźniejsze skutki to utrata klientów, wiarygodności, pracowników, dostawców. Długo by wymieniać. Należy bowiem pamiętać o odpowiedzialności karnej właściciela za skutki pożaru, za skażenie środowiska, o konieczności wypłaty odszkodowań poszkodowanym, spłacie bankowych zadłużeń, utracie wartości giełdowej.

Sześć głównych powodów
Z doświadczeń PZU LAB, głównego organizatora Forum, którego patronem medialnym był miesięcznik „Meblarstwo – Komponenty i Technologie”, wynika, że w branży drzewnej i meblarskiej można wskazać sześć głównych przyczyn pożarów. To przede wszystkim dopuszczanie do zalegania pyłów osiadłych, prowadzenie bez nadzoru prac niebezpiecznych pożarowo, nieodpowiednie obchodzenie się z palnymi cieczami i gazami, niesprawne technicznie maszyny, powodujące wycieki czy iskrzenia, uszkodzone instalacje elektryczne oraz niewłaściwe miejsca ładowania akumulatorów wózków widłowych, podczas których dochodzi do zwarć, awarii prostowników i uwalniania się wodoru w procesie ładowania.
– Niestety, problemem w wielu zakładach jest przestrzeganie dobrych praktyk, a przynajmniej stworzenie warunków w zakładach przemysłu drzewnego, żeby instalowane instalacje i rozwiązania miały szanse zadziałania w kryzysowej sytuacji – mówił Maciej Wróbel, koordynator – starszy inżynier ryzyka w PZU LAB, podczas III Forum Bezpieczeństwa Polskiego Przemysłu w Łodzi. – Można przez lata rozwijać firmę drzewną czy meblarską i cierpliwie budować jej reputację, a wszystko to stracić w parę chwil, z powodu niezachowania zasad „kultury bezpieczeństwa”, czyli stworzenia warunków do wybuchu pożaru, groźnego wypadku czy innego zagrożenia.
PZU LAB stworzyło katalog dobrych praktyk dla zakładów przetwórstwa drewna, w którym określono minimum warunków do spełnienia, żeby objąć obiekt ochroną ubezpieczeniową.
Ubezpieczyciel podzielił konstrukcje budynków na trzy kategorie – niepalne (konstrukcja żelbetowo-murowana, dach z płyt warstwowych z wełną mineralną lub watą szklaną), mieszane (niektóre części budynków wykonane w konstrukcji palnej) oraz palne (drewniane, płyta warstwowa z rdzeniem styropianowym). Przy konstrukcjach palnych zapisano konieczność prowadzenia przewodów elektrycznych w peszlach osłonowych, badania okresowe instalacji elektrycznej z wykorzystaniem kamery termowizyjnej, odsunięcie materiałów palnych od ścian zewnętrznych oraz prowadzenie niebezpiecznych prac remontowych pod szczególnym nadzorem. Określono wydzielenia przeciwpożarowe i minimalne wymagania odległościowe, w zależności od wysokości budynków, ale także spełniające wymagania ściany ognioodporne pomiędzy obszarem produkcyjnym i magazynowym.

Zdjęcia przerażają
Liczne zdjęcia, wykonane przez inżynierów PZU LAB podczas kontroli przestrzegania dobrych zasad, pokazują natomiast, jak to wygląda w praktyce w wielu zakładach. Zablokowane drzwi przeciwpożarowe lub zastawione paletami, tworzenie stanowisk ładowania wózków pod regałami magazynowymi albo tak zapylone zraszacze środka gaszącego, że nie ma szans ich zadziałania w przypadku zaistnienia ognia.
– Projektanci nowych firm oczywiście zakładają, że takie pomieszczenia, jak sprężarkownia powietrza, magazyn farb, rozdzielnie elektryczne, kotłownie i magazyny paliwa, hydroforownia, serwerownia czy centrale wentylacyjne są wydzielone pożarowo w klasie ogniowej co najmniej REI 60 – mówił Maciej Wróbel. – Jednak z czasem zagospodarowuje się je dodatkowo, stwarzając źródło pożaru.

Inne postrzeganie po pożarze
– Do wielu pożarów pewnie by nie doszło, gdyby szerzej przekazywano informacje o przyczynach pożarów czy obserwacjach zachowań maszyn w naszej branży – mówił Piotr Taube, dyrektor techniczny firmy Sylva w miejscowości Wiele (woj. pomorskie), która należy do francuskiej grupy przedsiębiorstw drzewnych o podobnym wyposażeniu. – My w grupie na bieżąco przekazujemy sobie takie informacje, żeby zapobiegać groźnym sytuacjom.
Okazuje się jednak, że zdarzają się nieprzewidywalne zdarzenia. Takie jak właśnie w firmie Sylva, której kierownictwo skrzętnie w minionych latach dostosowało ją do zaleceń ubezpieczyciela i przykłada wielką wagę do wymagań oraz zaleceń. Nikt nie przewidział, że może się zapalić… stanowisko impregnacji drewna. A tak właśnie stało się dwa lata temu. Ogień rozprzestrzenił się na sąsiednie pomieszczenie z suszonym drewnem, ale dalszym stratom zapobiegła załoga, odpowiednio przeszkolona. Dzięki temu, że wózkowi, magazynierzy i inni pracownicy wiedzieli, jak się prawidłowo zachować, podjęli skuteczne działania uniemożliwiające rozprzestrzenianie się ognia. Wozy strażackie dosyć szybko podjechały, ale znacząco skuteczniejsze było działanie pracowników, doskonale orientujących się w organizacji zakładu. Wyciągnięto z tego zdarzenia wniosek, że w takich sytuacjach trzystuosobowa załoga musi być przygotowana na samoobronę firmy, czyli mieć umiejętności i odpowiedni sprzęt.
Pożar był też punktem zwrotnym w sposobie postrzegania bezpieczeństwa.
– Zmienia się ono wraz z nowymi maszynami, technologiami, zmianami w prawie, zmieniającymi się rynkami zbytu i nowymi produktami, ale także zmianami na rynku ubezpieczeń – mówił Piotr Taube. – W firmie Sylva nie tylko instaluje się różne systemy ochrony, ale też wyciąga się wnioski z informacji o pożarach w innych zakładach, wprowadzając dodatkowe zabezpieczenia. Zakład założony w 1994 roku, raz doświadczony pożarem o dużej skali, którego skutki udało się zminimalizować do maksimum, postrzega bezpieczeństwo bardzo praktycznie. Zero tolerancji dla nikogo! Jeśli instrukcja mówi o obowiązku poruszania się wyznaczonymi szlakami, w hełmie ochronnym i w kamizelce, to obowiązek ten dotyczy wszystkich, włącznie z dyrektorem czy z jakimś gościem.

Dobre praktyki poprawiają bezpieczeństwo
O tym, jak postrzeganie dobrych praktyk poprawia bezpieczeństwo, mówiły podczas Forum Ewa Knap i Agnieszka Karpińska, reprezentujące Grupę IKEA. Myśląc o bezpieczeństwie regularnych dostaw artykułów do sklepów swojej sieci, IKEA, dla zachowania swojej wiarygodności, nie może dopuścić do braku jakiegoś towaru z powodu pożaru u dostawcy, spowodowanego nieprzestrzeganiem określonych zasad. Dlatego określiła minimalne wymagania w zakresie środowiska, warunków socjalnych oraz warunków pracy u partnerów.
– Zbiór zasad IKEA określa warunki zakupu produktów i materiałów – mówiła Ewa Knap. – Przestrzeganie tego zbioru i minimalnych wymagań to warunek wstępny do prowadzenia biznesu z naszą grupą. Z naszej zaś strony dzielimy się z dostawcami wartościami IKEA, określonymi w programie IWAY.
IKEA narzuca dostawcom minimalne wymagania w zakresie środowiska, warunków socjalnych oraz warunków pracy. Muszą przestrzegać zbioru zasad, określających warunki zakupu produktów, materiałów i usług. Można zatem stwierdzić, że w wielu zakładach branży drzewnej i meblarskiej o przestrzeganie dobrych praktyk, które poprawiają bezpieczeństwo, dba bardzo skutecznie… IKEA.
Program IWAY Standard zawiera 94 zasady dotyczące środowiska, bezpieczeństwa i higieny pracy, ochrony przeciwpożarowej oraz kadr, płac i warunków socjalnych w partnerskich firmach.
– Przestrzeganie tych zasad gwarantuje bezpieczne miejsce pracy, stwarza zadowolenie pracowników, pozytywnie wpływa na środowisko i minimalizuje ryzyko – przekonywała Agnieszka Karpińska. – Firma wymaga od dostawców opracowania planów awaryjnego działania w przypadku wystąpienia różnych zagrożeń, choćby takich jak brak prądu, wybuch gazu, katastrofa budowlana, pożar, zalanie zakładu, skażenie chemiczne czy brak wody. Realizacja zabezpieczeń i środków ochrony jest sprawdzana przez służby IKEA i przynosi dobre rezultaty. Skutkuje odpowiednimi środkami ochrony przeciwpożarowej, obniżeniem hałasu, ściśle określonymi drogami poruszania się wózków i ludzi, bezpiecznym przechowywaniem substancji chemicznych oraz odpadów.
Trzeba przyznać, że ilustracje stosowanych rozwiązań w tych zakładach znacząco różniły się od zdjęć innych zakładów, które nie są „pod opieką” IKEA. Pokazywały, jak przestrzeganie dobrych praktyk poprawia bezpieczeństwo. W tych zakładach ochronę przeciwpożarową zapewniają nie tylko systemy wykrywania pożarów, ale i regularne sprzątania, wyznaczone trasy poruszania się ludzi i wózków, oznaczone miejsca magazynowania, bezpiecznie urządzone stanowiska ładowania akumulatorów, ekrany zmniejszające hałas, systemy ewidencji czy proste ochrony wokół maszyn, substancji chemicznych, a nawet ściśle uregulowane zasady przechowywania odpadów.

Zmienia się podejście do zarządzania ryzykiem
Trzeci rok z rzędu PZU LAB i TUW Polski Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych zaprosiły na Forum Bezpieczeństwa Polskiego Przemysłu.
– Do kontynuacji dorocznych spotkań skłania także zmieniające się otoczenie biznesowe, rozwój technologii i związane z nim nowe zagrożenia, wymagające nowego podejścia do zarządzania ryzykiem oraz ubezpieczeń – mówił Dariusz Gołębiewski. – Tematem przewodnim trzeciego Forum był wpływ bezpieczeństwa na zachowanie ciągłości działania przedsiębiorstw. Do udziału w dyskusji panelowej zaproszeni zostali przedstawiciele największych zakładów przemysłu drzewnego oraz reprezentanci firm oferujących rozwiązania technologiczne dla tego sektora. Uważamy, że Forum stanowi doskonałe miejsce do nawiązywania kontaktów zawodowych, dialogu, wymiany wiedzy i doświadczeń, wzajemnej inspiracji oraz tworzenia środowiska dla przyszłej współpracy w zakresie bezpiecznego rozwoju polskiego przemysłu drzewnego i komunalnego.
Ciekawym punktem programu Forum była dyskusja panelowa o tworzeniu przyjaznego środowiska ubezpieczeniowego dla przemysłu drzewnego, z udziałem przedstawicieli PZU LAB, zakładu drzewnego, stowarzyszenia producentów mebli oraz firmy oferującej zabezpieczenia przeciwwybuchowe.
Przekazano także informacje o stworzeniu aktywnego systemu zarządzania bezpieczeństwem PZU LABEST. Jego genezą była wysoka częstość szkód pożarowych, jako skutek niskiej kultury bezpieczeństwa w zakładach oraz świadomość, że powstanie sytuacji kryzysowej jest zwykle splotem kilku niekorzystnych okoliczności w jednym czasie i miejscu. Natomiast współczesne rozwiązania związane z ochroną przeciwpożarową, przeciwwybuchową, systemami wentylacyjnymi i oddymiającymi, w różnych formach prezentowali przedstawiciele firm Nestro, Polon Alfa, Rockwool oraz Firefly AB.

TEKST i fot.: Jerzy Piątkowski