„Rzucił wszystko i został stolarzem”

„Rzucił wszystko i został stolarzem”

Stolarstwo to jego pasja i odskocznia od rozpędzonego świata korporacji. Tom Bensari – z wykształcenia prawnik, z zamiłowania stolarz. Jak to się stało, że rzucił wszystko i zajął się produkcją luksusowych mebli?

Z Tomem Bensari, założycielem i głównym wykonawcą marki Bensari Ébénistes, rozmawiała Karolina Falgowska

Z wykształcenia jest Pan prawnikiem. Co skłoniło Pana do porzucenia ścieżki zawodowej i do wyboru zawodu stolarza?

Tom Bensari: Po latach pracy w dużych organizacjach i ciągłych podróżach zatęskniłem za spokojniejszym życiem i pomyślałem, że to dobry moment, by wykorzystać umiejętności stolarskie, które zdobywałem na przestrzeni prawie dwudziestu lat. Stąd pomysł na stworzenie własnego studia projektowego i stolarni. Pierwsza kolekcja moich mebli Chameleon spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem branży wnętrzarskiej. Media szybko podchwyciły historię prezesa wielkich korporacji, który „rzucił wszystko i został stolarzem”. Moje realizacje pojawiły się na łamach najważniejszych pism poświęconych designowi: „Elle Décoration France”, „Label Magazine”, „Design Alive”, „White Mad”. Po dwóch latach miałem już wyrobioną markę i podpisany kontrakt z prestiżową nowojorską galerią sztuki współczesnej – STUDIOTWENTYSEVEN, jako jeden z czterech polskich twórców. Historia „prezesa” powoli się wypaliła, teraz częściej podkreśla się moje osiągnięcia i nowy projekt – Bensari Workshop, w ramach którego prowadzę warsztaty z tradycyjnego stolarstwa.

Jakie są największe wyzwania, z jakimi Pan się spotyka jako stolarz? Czy są jakieś szczególne aspekty, których stale można się uczyć czy pogłębiać doświadczenie?

T.B.: Na początku mojej przygody ze stolarstwem wszystko było dla mnie wyzwaniem. Nie miałem ani wiedzy, ani doświadczenia w pracy z drewnem, nie było nikogo, z kim mógłbym o tym porozmawiać. Nauka rzemiosła dla dorosłych praktycznie nie istniała, tradycyjne stolarstwo było w zaniku. Kupowałem książki, jeździłem na zagraniczne kursy i szkolenia, szukałem rozwiązań w Internecie. Stopniowo, metodą prób i błędów, dochodziłem do rozwiązań, które dla dawnych rzemieślników były oczywiste, a dla mnie stanowiły rewolucyjne odkrycie. Myślę, że praca stolarza to ciągły proces nauki, zawsze jest coś, co można poprawić, udoskonalić. Weźmy na przykład wykańczanie powierzchni drewnianych – na rynku co rusz pojawiają się nowe produkty i rozwiązania, które mogą usprawnić ten proces. Na co dzień współpracuję z projektantami i architektami, konsultuję ich projekty i pomysły ich klientów – chcę być dla nich wartościowym partnerem i dlatego muszę być na bieżąco. To nieodzowny element tego zawodu.

Czy może Pan opowiedzieć o procesie projektowania i tworzenia mebli? Jakie kroki są podejmowane, aby zrealizować zamówienie od momentu koncepcji do finalnego produktu?

T.B.: Styl mojej pracy podyktowany jest tym, czy wykonuję własne projekty, czy realizuję meble na zlecenie. W pierwszym wypadku działam bardzo spontanicznie, daję sobie czas na to, by pomysły nabrały właściwej formy i stopniowo je realizuję. Lubię samodzielnie wykonywać każdy element mebla, więc realizacja własnych projektów zajmuje mi nawet trzy miesiące. Współpraca z projektantem lub architektem rządzi się innymi prawami: pracujemy według ustalonego harmonogramu, na bieżąco konsultując każdy element projektu, aż do finalnej realizacji. W takim modelu pracy kluczowa jest komunikacja i otwartość na zmiany. Obserwuję przy tym coraz większą rolę rzemieślnika w procesie powstawania mebli i wnętrz. Projektanci potrzebują fachowej wiedzy o drewnie jako materiale, o połączeniach, siłach, jakie na nie oddziałują, metodach zabezpieczenia drewna, jego konserwacji.

Jakie są Pana ulubione materiały do produkcji mebli? Czy preferowane są tradycyjne materiały, takie jak drewno, czy może eksperymentuje Pan z nowoczesnymi materiałami?

T.B.: Jestem absolutnie oddany naturalnym materiałom: drewno, kamień i metal to podstawa moich projektów. Praca z drewnem to dla mnie kwintesencja tradycyjnego stolarstwa, ale też wyzwanie rzucane samemu sobie. W mojej pracowni każdy etap pracy wykonuję samodzielnie, od szkicu koncepcyjnego, przez wybór drewna, po lakierowanie gotowego mebla. To daje mi pełną kontrolę nad procesem i jakością.

Czy interesuje się Pan innowacjami w stolarstwie? Czy śledzi Pan nowe technologie lub trendy w branży meblarskiej?

T.B.: Oczywiście, zawsze warto być na bieżąco, nawet jeśli w swojej pracy opieram się głównie na tradycyjnych technikach stolarskich. Współpracując z architektami i projektantami, widzę ogromną potrzebę śledzenia nowych rozwiązań, by jak najlepiej odpowiadać na potrzeby klientów.

Nawiążmy teraz do marki. Jaka jest idea Bensari Ébénistes?

T.B.: Już sama nazwa marki wskazuje moją inspirację: ebenistów. Ebeniści to dawni artyści stolarze, którzy specjalizowali się w bogato zdobionych meblach skrzyniowych. Za Bensari Ébénistes stoi więc podziw dla doskonałego rzemiosła ebenistów, hołd złożony tradycyjnym technikom stolarskim, szacunek do rzemiosła i natury – mojego źródła materiałów oraz inspiracji. Stworzyłem tę markę, by podkreślić rolę i odpowiedzialność rzemiosła we współczesnym świecie. W swojej pracy koncentruję się na klientach, dla których moje meble to coś więcej niż przedmioty codziennego użytku. To ich dziedzictwo oraz więź z przyszłymi pokoleniami.

Co jest źródłem inspiracji w tworzeniu? Czy skupia się Pan na określonym stylu, materiale, a być może funkcjach?

T.B.: W warstwie artystycznej odwołuję się do modernizmu międzywojennego, a nawet do humanizmu modernistycznego. Cenię modernizm za to, że w swoim dążeniu do funkcjonalności nie zerwał całkowicie z tradycją poprzednich stylów i epok. Forma mebla podąża za jego funkcją. Dla modernizmu funkcjonalność nie oznaczała jedynie użyteczności przedmiotu, miała być również odpowiedzią na społeczne potrzeby człowieka. Modernizm rozumiał i szanował zakorzenienie człowieka w jego tradycji kulturowej. Chciałbym, by za kilkadziesiąt lat to samo można było powiedzieć o moich projektach.

Kto jest głównym odbiorcą?

T.B.: Głównym odbiorcą jest klient zachodni, osoby wrażliwe na piękno i jakość rzemiosła, szukające wyjątkowych przedmiotów, kolekcjonerzy. Oprócz sprzedaży własnych projektów, współpracuję również z projektantami mebli i wnętrz, dla których prototypuję i tworzę meble na zamówienie. Tutaj również dominują klienci zagraniczni.

Czy może się Pan podzielić swoją opinią na temat obecnie panujących trendów w branży? Co Pan szczególnie zaobserwował?

T.B.: Myślę, że to, co łączy polski rynek z zachodnim, to stopniowy powrót do naturalnych materiałów i rzemiosła. Po pierwszym zachwycie globalizacją i meblami z seryjnej produkcji, konsumenci coraz większą uwagę zwracają na jakość i unikalny charakter przedmiotów, którymi się otaczają. Jednym z efektów pandemii i zamknięcia nas w domach było właśnie to, że przewartościowaliśmy swój stosunek do naszej przestrzeni życiowej i jej wyposażenia. To dotyczy również mnie – dopiero wtedy zmobilizowałem się i wraz z żoną dokończyliśmy urządzanie domu tak, jak zawsze o tym marzyliśmy. Dopiero wtedy miałem czas i motywację, by stworzyć przytulną i funkcjonalną przestrzeń, która odpowiada na nasze potrzeby. Myślę, że coraz więcej osób odnajduje w sobie tę odwagę do określenia własnych potrzeb, stylu i świadomie szuka pięknych, trwałych i dobrych jakościowo mebli i akcesoriów. Nie bez znaczenia jest również coraz większa świadomość wpływu przemysłu meblarskiego na środowisko. Konsumenci zwracają większą uwagę na pochodzenie materiałów i wspieranie lokalnych twórców.

A na koniec – proszę odpowiedzieć: czy czuje się Pan spełniony i jakie są branżowe plany na najbliższą przyszłość?

T.B.: Myślę, że mogę o sobie powiedzieć: człowiek spełniony. Zrealizowałem swój – według niektórych – szalony pomysł i zostałem stolarzem. Jako jeden z czterech Polaków jestem reprezentowany przez cenioną galerię sztuki. Na bazie własnych doświadczeń w poszukiwaniu wiedzy i umiejętności z zakresu tradycyjnego rzemiosła stworzyłem program warsztatów stolarskich, w których uczestniczy coraz więcej osób zawodowo związanych z branżą wnętrzarską: architektów i projektantów mebli i wnętrz. Widzę w tym ogromny potencjał i sygnał, że tradycyjne rzemiosło nadal jest potrzebne.

Dziękuję za rozmowę.